Za kierownicą mamy podzielną uwagę? Jak to możliwe, że potrafimy nie zauważyć pociągu

Od początku 2019 roku na przejazdach kolejowo-drogowych zginęły 44 osoby, a 16 zostało ciężko rannych. Gdyby nie #ŻółtaNaklejkaPLK, poszkodowanych mogłoby być zdecydowanie więcej.

Zdjęcie z symulacji wypadku na przejeździe kolejowo-drogowym

Tekst autorstwa Krzysztofa Olszewskiego ukazał się na portalu wp.pl - bezpieczny-przejazd.wp.pl/za-kierownica-mamy-podzielna-uwage-jak-to-mozliwe-ze-potrafimy-nie-zauwazyc-pociagu

Na przejazd kolejowo-drogowy na warszawskiej Pradze wjeżdża osobowe Volvo. Silnik gaśnie, kierowca próbuje uruchomić samochód – bez szans. Bez szans na uniknięcie zderzenia jest również maszynista, który widzi samochód na torach. W tej sytuacji droga hamowania lokomotywy to kilkaset metrów. Gdy prędkość jest większa, a skład dłuższy – może to być ponad kilometr… Uderzony przez lokomotywę samochód zakleszcza się wokół maszyny i sunie gnieciony po torach przez kilkaset metrów. Kierowca i pasażer nie wyjdą samodzielne z pojazdu. Zdarzy się cud, gdy w ogóle cało wyjdą z opresji.

Dlaczego dochodzi do tragedii na przejazdach kolejowo-drogowych? Wyjaśnia dr Andrzej Markowski - materiał filmowy

Patrzą, ale nie widzą...

Ten opisywany na początku artykułu wypadek z udziałem Volvo był na szczęście elementem symulacji. Kierowcą i pasażerem samochodu był manekin, który również z wypadku nie wyszedł bez szwanku. Generalnie wypadki na przejazdach kolejowo-drogowych to poniżej 1 proc. wszystkich wypadków komunikacyjnych w Polsce. W ostatnich latach to rocznie ok. 200 takich zdarzeń, w których ginie kilkadziesiąt osób.

Do najtragiczniejszego wypadku doszło na Dolnym Śląsku w okolicach miejscowości Nowa Wieś Kącka. Na przejeździe kolejowo-drogowym pod pociąg wjechał kierujący wraz z 4 współpasażerami. Wszyscy zginęli. Dlaczego wjechali wprost pod rozpędzony pociąg? Ustala prokuratura. Dlaczego do tragedii na torach dochodzi mimo, że przejazdy są odpowiednio zabezpieczone i właściwie oznakowane? Dr Andrzej Markowski, psycholog transportu przyznaje, że to paradoksalna, ale wytłumaczalna sytuacja, choć przejazd kolejowo-drogowy jest miejscem doskonale widocznym. Podobnie jest z pociągiem, który przez to skrzyżowanie torów z drogą ma przejechać.

- Problem wynika z czego innego. Kierowca patrzy i widzi pociąg, ale nie dociera to do jego świadomości – mówi Markowski. – Patrzy i nie widzi, bo zajęty jest wszystkim innym. To rozmowa telefoniczna, rozmowa z pasażerem. Niewielu z nas zdaje sobie sprawę, że gdy podczas jazdy prowadzimy rozmowę telefoniczną, nawet przez zestaw głośnomówiący, to dociera do nas tylko 50 proc. informacji. Rozmowa telefoniczna wpływa na nas tak, jakbyśmy mieli 0,8 promila alkoholu we krwi. I to jest główny powód tego, że dochodzi do wypadków w sytuacjach, w których wydaje się to niemożliwe.

- My bardzo często jesteśmy przekonani, że mamy podzielność uwagi, że możemy szybciej wpływać na sytuacje na drodze – analizuje dr Markowski. – Proszę zauważyć, że w wypadkach na przejazdach kolejowo-drogowych najczęściej nie ginie kierowca, ale też pasażerowie. I oni również nie widzą pociągu, bo także są pochłonięci rozmową, słuchaniem muzyki. Czymś mniej ważnym. Bardzo często są to młodzi ludzie, którzy jeszcze pełni emocji wracają w nocy z dyskoteki. Nie są pod wpływem alkoholu, ale emocji, muzyki. Patrzą na pociąg na przejeździe i go nie widzą.

Według psychologa gubi nas również rutyna, bo w wypadkach na styku torów z drogą giną bardzo często osoby, które to miejsce znają doskonale, czasem pokonują je kilka razy dziennie. - To co doskonale znamy, nie traktujemy jako zagrożenia – ocenia Markowski. – Kierowca, który przed rogatką spędza kilka minut, bo oczekuje na przejazd pociągu zaczyna się również buntować. Stąd próby ominięcia półrogatki zygzakiem lub przejechanie pod rogatką nawet wtedy, gdy zaczyna się ona zamykać. Brak rozsądku u sporej grupy kierowców jest ogromny. Myślą o sobie, że to oni zawsze zdążą. Ich zdaniem nieudacznikami są ci, którzy czekają.

#ŻółtaNaklejkaPLK ratuje życie

By na przejazdach było bezpieczniej - mimo nie zawsze właściwego zachowania kierowców - PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. do czerwca 2018 r., oznakowały przejazdy specjalną żółtą naklejką. #ŻółtaNaklejkaPLK to dodatkowe informacje pozwalające na szybkie i precyzyjne ustalenie lokalizacji skrzyżowania toru i drogi przez operatorów numeru alarmowego 112 podczas przyjmowania zgłoszenia. Są one umieszczone na napędzie rogatkowym lub po wewnętrznej stronie krzyża św. Andrzeja. Na każdej z nich jest indywidualny numer przejazdu, numer telefonu alarmowego 112 oraz numery telefonów do kolejowych służb technicznych.

Dzięki żółtej naklejce, od czerwca 2018 r. operatorzy numeru alarmowego 112 odebrali już 2558 zgłoszeń. W 149 przypadkach dzięki specjalnemu szybkiemu połączeniu wstrzymano ruch pociągów na linii kolejowej, wezwano pomoc lub zapobiegnięto tragedii. W kolejnych 190 sytuacjach konieczne było wprowadzenie polecenia „ostrożnej jazdy” i ograniczenia prędkości pociągów do 20 km/h, by zapewnić bezpieczeństwo pasażerów i użytkowników przejazdów kolejowo-drogowych.

Jak „działa” #ŻółtaNaklejkaPLK

Na żółtej naklejce umieszczonej na przejeździe są trzy najważniejsze informacje: indywidualny numer identyfikacyjny przejazdu kolejowo-drogowego, numer alarmowy 112 oraz numery „awaryjne”. Przedstawione w ten sposób informacje pozwolą, podczas przyjmowania zgłoszenia przez operatora numeru 112, na szybką i precyzyjną lokalizację przejazdu na sieci kolejowej. Dzięki specjalnie utworzonemu kanałowi łączności kolejarze mogą wstrzymać ruch pociągów nawet w kilka minut od zgłoszenia.


Numer alarmowy 112 – służy TYLKO do zgłaszania sytuacji bezpośrednio zagrażających bezpieczeństwu np.: utknięcia samochodu na przejeździe lub wypadków.


Numery tzw. „w razie awarii” – to kontakt do służb technicznych kolei na terenie konkretnego zakładu linii kolejowych. Służą do informowania o usterce urządzeń, uszkodzeniu oznakowania na przejeździe kolejowo-drogowym lub w sytuacjach kiedy nie ma bezpośredniego zagrożenia życia. To może być wyłamana rogatka czy niedziałająca sygnalizacja świetlna. Po otrzymaniu takiego zgłoszenia kolejarze mogą szybko usunąć usterkę.

Aby wdrożyć ten projekt PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. nadały każdemu przejazdowi Indywidualny Numer Identyfikacyjny. Tak powstałą bazę danych przekazano do MSWiA celem zaimplementowania do ogólnopolskiego Systemu Powiadamiania Ratunkowego. Kolejnym krokiem było stworzenie i dopracowanie procedur postępowania w przypadku wpłynięcia zgłoszenia o zagrożeniu na terenach kolejowych oraz testy systemu. Na potrzeby tego projektu kolejarze udostępnili Operatorom Numeru Alarmowego 112 specjalny kanał łączności, który został dedykowany tylko do obsługi zgłoszeń. Projekt wymagał ścisłej współpracy z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji, w tym z 17 Centrami Powiadamiania Ratunkowego w całej Polsce. Wdrażając to rozwiązanie PLK przeszkoliła około 10 tysięcy pracowników: dyżurnych ruchu, dyspozytorów i koordynatorów systemów bezpieczeństwa. Realizację projektu wspierała merytorycznie Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych.

LAWINA ZGŁOSZEŃ NA 112 – SKĄD TEN SKOKOWY WZROST?

14 czerwca na warszawskiej Pradze PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. przeprowadziły w ramach ogólnopolskiej kampanii społecznej Bezpieczny przejazd – „Szlaban na ryzyko!" efektowną symulację zderzenia lokomotywy z samochodem osobowym. Na przejeździe kolejowo-drogowym przy ulicy Golędzinowskiej uczestnicy wydarzenia mogli zobaczyć, czym kończy się brak ostrożności na torach oraz obejrzeć z bliska pokazową akcję służb ratunkowych. Była to jednocześnie okazja do zaprezentowania szerokiej publiczności skuteczności działania wspomnianego projektu #ŻółtaNaklejkaPLK. Zarówno wydarzenie, jak i materiały wideo, które powstały po symulacji, były szeroko publikowane w mediach internetowych i telewizji. Jak „działa”

#ŻółtaNaklejkaPLK ? Kiedy dzwonić na numer 112? - materiał filmowy

- Nasze zachowanie jako kierowców jest zależne od tego, jaka jest nasza wiedza. Stąd im więcej wiemy o zagrożeniach na tym nietypowym skrzyżowaniu, tym większa szansa, że będziemy z większym szacunkiem podchodzili do takich sytuacji – podsumowuje dr Markowski, chwaląc przy okazji edukacyjną akcję PLK. – Informując o zagrożeniach być może ważniejsze będzie dla nas spojrzenie, czy nie nadjeżdża pociąg, a nie patrzenie na telefon czy rozmowa ze współpasażerem.

Według psychologa poza działaniami prewencyjnymi, informacyjnymi niezbędna jest również zmiana w szkoleniu przyszłych kierowców jak i szkolących ich instruktorów, a także egzaminatorów. - Młodzi kierowcy powinni być uczeni nie tylko podstawowych zasad ruchu drogowego, ale także sposobu reagowania w ekstremalnych sytuacjach – apeluje Markowski. – Muszą przede wszystkim wiedzieć, że rogatka to nie jest metalowa bariera, której nie są w stanie pokonać. To element, który w razie zagrożenia życia i zdrowia można bez problemu wyłamać najeżdżając na niego. Lepiej porysować samochód niż stracić życie.