Ku przestrodze: zignorował czerwone światło. O krok od tragedii na przejeździe w Poroninie

7 kwietnia 2025 r. w Poroninie, kierowca osobówki postanowił zapomnieć o zdrowym rozsądku i złamać przepisy. Wjechał na przejazd kolejowo-drogowy, mimo że sygnalizator migał na czerwono.
Tak, świadomie zlekceważył pulsujące czerwone światło, które ostrzega przed nadjeżdżającym pociągiem.
Efekt? Opadające po chwili rogatki zatrzymały się na dachu auta. Pasażer podniósł ręcznie szlaban, umożliwiając wycofanie auta ze skrzyżowania (UWAGA: w momencie utknięcia między lub pod rogatkami nie trzeba tak "się bawić" i narażać na niebezpieczeństwo - rogatki są skonstruowane w taki sposób, że wystarczy lekka siła nacisku, aby je wyłamać, bez uszkadzania samochodu).
Tym razem nikomu nic się nie stało. Maszynista pociągu powiadomiony o zdarzeniu ograniczył prędkość do 20 km/h.
Wybryk kierowcy zgłosiliśmy na Policję.
Przypominamy: każdy, kto spowoduje wypadek na przejeździe (o ile przeżyje) musi liczyć się nie tylko z mandatem, ale także z odpowiedzialnością finansową za wyrządzone szkody. A koszty mogą być gigantyczne: zniszczona infrastruktura (rogatki, sygnalizacja, tory), pociąg, zaangażowanie służb ratunkowych, a w szczególności pogotowia, które w tym samym czasie mogłoby ratować innych, bardziej potrzebujących pomocy.
Nie bądź jak kierowca z tego nagrania. Czerwone światło to nie ostrzeżenie. To ZAKAZ jazdy. Łamanie prawa to skrajna nieodpowiedzialność. To bezczelne igranie z życiem - swoim oraz pasażerów i obsługi pociągu.